No teraz już trochę więcej mogę napisać bo się wyspałem.
W sumie od poniedziałku przejechałem 1810 km. Do momentu kiedy nie spotkałem Celibada na obwodnicy Wrocka spalanie miałem 9,5 l ( a fuj!) a potem to już rosło żeby dojść do normalnych 18 na setkę
Zabawa przednia, poniżej skrótowo co mi najbardziej zapadło w pamięci (postaram się chronologicznie).
- przelot przez AOW,
- wykręcanie akumulatorów w Zieleńcu,
- wjazd Siary do Zieleńca - piękny ryk wydechu,
- autochtoni w Bystrzycy Kłodzkiej
- pierwsze spojrzenie na pewnego matowego mustanga - z tą czerwoną skórą w środku wygląda bosko,
- oglądanie parkowania na placu w Verde Montana z loży na balkonie na 2 piętrze,
- zaganianie na parking tych co przejechali koło hotelu i nawet go nie zauważyli
- przebrania
- przejazd trasą 1000 zakrętów,
- niespodzianka na tamie,
- przejazd oesem przez Glinno,
- zawody z traktorem,
- znowu przelot przez AOW,
- speedway w Rawiczu,
- Ibiza pod namiotem w Rawiczu,
- dmuchanie świeczki o poranku przed hotelem,
- parowóz w Wolsztynie,
- jajecznica w Buku zbuku,
- ilość ludu w Pile - lekko się zdefiłem tą ilośćią
- kawalkada w Pile kiedy w sumie pierwszy raz widziałem wszystkie konie razem w ruchu. Powiem Wam, że na skrzyżowaniu, kiedy Was poganiałem to końca nie było widać.
- upalanie gumy przez MarcinaCZ vel Herr Docenta,
- podróże kulinarne palcem po menu z Maślaną,
- limonkowy fastback w Pile.
I pewnie jeszcze dużo innych rzeczy.
Chciałbym jeszcze raz gorąco podziękować ekipie w Pile która pomogła mi ogarnąć temat. Mariuch z rozwianym włosem oraz jego kumple byli przez mnie nieźle gonieni, ale efekt chyba rekompensuje znój fizyczny. Wielkie dzięki i nie mogę się doczekać MR2013.
To będzie totalny odlot.