Spotkanie w Le Puy en Velay
-
- Forumowicz
- Posty: 131
- Rejestracja: 2008-07-19, 12:54
- Model: Mustang GT Bullitt '08
- Silnik: V6 4.0
- Kolor: highland green
Spotkanie w Le Puy en Velay
Właśnie wróciłem z wakacji. Wsiedliśmy do Mustanga i przejechaliśmy trasę Gdańsk - Tropical Islands (koło Berlina) - Dusseldorf - Hamburg - Amsterdam - Dusseldorf - Luksemburg - Trewir - Dijon - Le Puy en Velay - Lozanna - Gdańsk. Razem ok 5500 km, w tym ostatni etap (1600 km) na jeden raz. Pomysł na ten wyjazd wynikał z mojej fascynacji ideą Gran Turismo - egzotyczny samochód, dwie osoby, minimum bagażu, noclegi w hotelach. W zasadzie jechaliśmy bez planu, decyzję gdzie pojedziemy danego dnia podejmowaliśmy siedząc już w samochodzie i czasami zmienialiśmy ją jeszcze na trasie. Pomysł sprawdził się świetnie - efekty przerosły nasze najśmielsze oczekiwania i mógłbym długo o tym opowiadać. Ale najciekawsza rzecz spotkała nas we Francji, i o niej chciałbym tu napisać.
Po zwiedzeniu Dijon i Trewiru nie bardzo mieliśmy pomysł na to, gdzie jechać dalej. Marsylia trochę za daleko, na Szwajcarię za wcześnie, Lion nas jakoś nie przekonywał... Wreszcie znaleźliśmy w atlasie miejscowość położońą "odpowiednio", nie znaną nam zupełnie, ale oznaczoną w atlasie jako bardzo interesującą dla turystów: Le Puy en Velay.
Za Lionem władowaliśmy się w wielki korek na zjeździe na St. Etienne, więc olałem zjazd i pojechałem przez Annonay. Trasa rewelacyjna - piękne widoki, niesamowite wioski po drodze, zupełnie niepodobne do tego, co kiedykolwiek widzieliśmy, trasa kręta, szybka, bez radarów i policji, wymagająca technicznie. Samo miasteczko Le Puy en Velay w pierwszej chwili rozczarowuje: maleńkie, prowincjonalne, niezbyt ciekawe.
Wiedziony przeczuciem skręcam jednak w prawo i nagle ląduję w zupełnie innym świecie - labiryncie brukowanych uliczek i kamienic z XV wieku na zboczu wzgórza. Coś nieprawdopodobnego! Ale po krótkim zwiedzaniu trzeba było coś zjeść.Znaleźliśmy więc bardzo klimatyczną restauracyjkę, w której byliśmy tylko my i królik właścicieli. Zjedliśmy pyszny obiadek popijany różowym winem z sąsiedniego regionu. Gdy szef kuchni usłyszał, że nie mamy jeszcze noclegu, polecił nam hotelik swojego kolegi.
Faktycznie hotel przyjemny, położony rewelacyjnie. Gdy następnego dnia wróciliśmy do samochodu po porannym zwiedzaniu, zastaliśmy za wycieraczką karteczkę po francusku. Zostawił ją... właściciel innego Bullitta! Okazuje się, że w sąsiedniej miejscowości mieszka właściciel jednego z czterech Bullittów zarejestrowanych we Francji!
Zadzwoniliśmy do niego i okazało się, że jest akurat 4 minuty od nas! Pojechaliśmy do jego domu (przepięknie położony!) i spędziliśmy razem cały dzień jedząc sery i p i z z ę domowej roboty i popijając to różowym winem oraz udając się w dwa Bullitty na wycieczkę do jeziora w kraterze nieczynnego wulkanu. Bardzo fajni ludzie. Namawiali nas zresztą, by zostać u nich na noc, ale ruszyliśmy do Lozanny.
Wkrótce wrzucę zdjęcia ze spotkania polskiego i francuskiego Bullitta, tylko trochę odpocznę - ostatni etap był dość wyczerpujący, bo jechałem bez zmiennika...
Po zwiedzeniu Dijon i Trewiru nie bardzo mieliśmy pomysł na to, gdzie jechać dalej. Marsylia trochę za daleko, na Szwajcarię za wcześnie, Lion nas jakoś nie przekonywał... Wreszcie znaleźliśmy w atlasie miejscowość położońą "odpowiednio", nie znaną nam zupełnie, ale oznaczoną w atlasie jako bardzo interesującą dla turystów: Le Puy en Velay.
Za Lionem władowaliśmy się w wielki korek na zjeździe na St. Etienne, więc olałem zjazd i pojechałem przez Annonay. Trasa rewelacyjna - piękne widoki, niesamowite wioski po drodze, zupełnie niepodobne do tego, co kiedykolwiek widzieliśmy, trasa kręta, szybka, bez radarów i policji, wymagająca technicznie. Samo miasteczko Le Puy en Velay w pierwszej chwili rozczarowuje: maleńkie, prowincjonalne, niezbyt ciekawe.
Wiedziony przeczuciem skręcam jednak w prawo i nagle ląduję w zupełnie innym świecie - labiryncie brukowanych uliczek i kamienic z XV wieku na zboczu wzgórza. Coś nieprawdopodobnego! Ale po krótkim zwiedzaniu trzeba było coś zjeść.Znaleźliśmy więc bardzo klimatyczną restauracyjkę, w której byliśmy tylko my i królik właścicieli. Zjedliśmy pyszny obiadek popijany różowym winem z sąsiedniego regionu. Gdy szef kuchni usłyszał, że nie mamy jeszcze noclegu, polecił nam hotelik swojego kolegi.
Faktycznie hotel przyjemny, położony rewelacyjnie. Gdy następnego dnia wróciliśmy do samochodu po porannym zwiedzaniu, zastaliśmy za wycieraczką karteczkę po francusku. Zostawił ją... właściciel innego Bullitta! Okazuje się, że w sąsiedniej miejscowości mieszka właściciel jednego z czterech Bullittów zarejestrowanych we Francji!
Zadzwoniliśmy do niego i okazało się, że jest akurat 4 minuty od nas! Pojechaliśmy do jego domu (przepięknie położony!) i spędziliśmy razem cały dzień jedząc sery i p i z z ę domowej roboty i popijając to różowym winem oraz udając się w dwa Bullitty na wycieczkę do jeziora w kraterze nieczynnego wulkanu. Bardzo fajni ludzie. Namawiali nas zresztą, by zostać u nich na noc, ale ruszyliśmy do Lozanny.
Wkrótce wrzucę zdjęcia ze spotkania polskiego i francuskiego Bullitta, tylko trochę odpocznę - ostatni etap był dość wyczerpujący, bo jechałem bez zmiennika...
Ostatnio zmieniony 2009-07-31, 19:11 przez egonw3, łącznie zmieniany 2 razy.
- pluzz
- Forumowicz
- Posty: 451
- Rejestracja: 2008-08-21, 15:44
- Model: Coupe 289 V8
- Silnik: V8 4.6
- Kolor: bialy
- Kontakt:
Jak mi sie marza takie wakacje....
...tylko moja Gwiazda nie podziela mojego entuzjazmu do spedzania wolnego czasu w samochodzie. Ona lubi hotelowe wygody, plaze i slonce
Bede mial namiastke takiej podrozy teraz w srode. Bierzemy Lyssie do Polski wiec 1600km przed nami. I tez bez zmiennego kierowcy
ale damy rade
CZEKAM NA FOTKI!
...tylko moja Gwiazda nie podziela mojego entuzjazmu do spedzania wolnego czasu w samochodzie. Ona lubi hotelowe wygody, plaze i slonce

Bede mial namiastke takiej podrozy teraz w srode. Bierzemy Lyssie do Polski wiec 1600km przed nami. I tez bez zmiennego kierowcy


CZEKAM NA FOTKI!
-
- Forumowicz
- Posty: 131
- Rejestracja: 2008-07-19, 12:54
- Model: Mustang GT Bullitt '08
- Silnik: V6 4.0
- Kolor: highland green
Na początek fotki, które zrobił Patrick: http://picasaweb.google.com/EgonW3/LePuyAnVelay#AluStar pisze:daj foyki - pozazdroscic !!!!!
Resztę wrzucę, jak pójdę do samochodu po aparat...
