Nie wiem na czym polega ta frajda, opisałem Wam metodę, spalenia gumy mustangiem.
Pavulon_ pisze:nie widziałem jeszcze nikogo kto by tak palił gumy, każdy jeden wciskał gaz ile wlezie. 
Bo np. w BMW muszą być znacznie wyższe obroty silnika, a Mustang ma bardzo nisko maks moment obrotowy  

  Dlatego właśnie lata bokami przy 2 tys obrotów i nie trzeba go męczyć żeby polatać.  Ale też dlatego jest taki niebezpieczny jak jest ślisko - bo nie trzeba deptać żeby Cię obróciło. 
LIZZARD pisze:No mnie też to nie bawi  ale chętnie bym poczytał cokolwiek od kogoś, kogo to bawi i daje duże poczucie satysfakcji, na czym mianowicie ta radość polega i konkretnie z jakiego powodu. Bom na razie się dowiedział, ze jed(y)nym z powodów jest niszczenie opon    
Z drugiej strony, można zapytać co za frajdę daje przyspieszenie poza zwiększonym zużyciem paliwa, albo co daje za frajdę szybka jazda, poza zagrożeniem zdrowia i życia kierowcy pasażerów i innych uzytkowników dróg itp itd. A tego chyba nit nie tłumaczy. 
Mnie tam palenie gum nie bawi, ale boczkami polatać lubię, dlatego śmigam Mustangiem przy niesprzyjającej pogodzie - wtedy nie ma oporów i auto się nie niszczy.
Acha co do palenia przed startem, proponuję popatrzeć np. na drag racing i amerykańskie wyścigi na 1/4 mili.
 
			
									
									
		Był Mustang... czy będzie znowu? Kto wie... Ja, nie...