
Otóż mój konik (2011, 4.0 V6, automat, fabryczny, bez udziwnień), oprócz tego że normalnie jeździ, skręca, hamuje i generalnie nie ma z nim żadnych problemów, jakiś czas temu zachował się dość dziwnie przy próbie gwałtownego przyspieszenia, czyli wbicia pedału gazu w podłogę przy prędkości około 50 km/h. Samochód przyspieszył, obroty weszły na około 6000 rpm, po czym po zdjęciu nogi z gazu... przyspieszał dalej. Tymczasem pedał hamulca wydał mi się bardzo twardy i niechętnie reagujący na polecenia. W końcu wszystko wróciło do normy. Całe zdarzenie trwało kilka sekund, ale napędziło mi niezłego stracha - dobrze że rzecz działa się na pustej, szerokiej drodze.
To było parę miesięcy temu, natomiast niedawno przy podobnej akcji (około 50 km/h i pedał gwałtownie wbity w podłogę), stało się to samo, przy czym zauważyłem, że pedał gazu został w podłodze i musiałem go podważyć stopą, aby wrócił. Być może za pierwszym, opisanym wcześniej razem, stało się to samo, ale tego nie zauważyłem. No cuda na kiju.
Przy normalnej jeździe, a nawet raptownym, ale płynnym przyspieszaniu, auto zachowuje się normalnie.
Tak to wygląda, a niestety moja wiedza kończy się na samodzielnej wymianie oleju i klocków, więc to co się dzieje jest dla mnie kompletną zagadką. Nie wiem czy problem jest elektroniczny, czy mechaniczny. Podejrzewam jakiś moduł sterujący przepustnicą, lub sama przepustnicę (niedawno ją wymontowałem i czyściłem). A może problem tkwi w samych pedałach - potencjometr? Pomożecie?
Dodam, że w marcu zeszłego roku kolega M&A&M&M opisał chyba dość podobny przypadek:
http://forum.m.mustangklub.pl/forum/vie ... 11&t=16864
ale tam głównym podejrzanym był podwinięty dywanik... czyżby?