Teoretycznie nic się nie zmieniło, a w praktyce w marznacym deszczu, po czarnym lodzie, dzisiaj nad ranem karoseria przejechała 100km i ma nowy dom na najbliższe 3 tygodnie.
Blacharz ogolnie nia ma dużo pracy, ale takich duperelek uzbierało się jakies 15 pkt,
głównie do zrobienia małe dziurki poniżej 0,5cm, zamknięcie podszybia, wzmocnienie kielichów, pasowanie całej karoserii (ale dopiero jak pozostałe blachy odbiore z oczyszczania).
Jak to bywa z żółtą kobyłą nic nie idzie tak jak by się chciało, ostatecznie reszta blach trafiła do pieca gdzie zostaną poddane pirolizie... co z tego wyjdzie się okaże chyba jeszcze w tym tygodniu.